Najstarsza
tradycja głosi,
że w 1516 roku, w ciepły majowy dzień rolnik Jan
Czeczek orał swe pole wołami. Połowę pracy miał za
sobą, gdy zwierzęta, rycząc strasznie, stanęły, a
następnie uklękły. Próżno gospodarz próbował
zmusić je batem do powstania. Nagle, tuż przed wołami
zobaczył światło. Podszedł bliżej i ujrzał kamienną
figurkę Matki Bożej wystającą z ziemi, tak maleńką,
że mieściła się w dłoni. Zaniósł ją do swej
chaty i nic nikomu nie mówiąc schował w skrzyni.
Po
kilku dniach Czeczek i cała jego rodzina utracili
wzrok. Zaopiekowali się nimi sąsiedzi. Pewnego
wieczoru jedna z sąsiadek zobaczyła poświatę bijącą
ze stojącej w rogu izby skrzyni. Zajrzała do środka i
znalazła figurkę. Zaniosła ją do księdza, który
umieścił figurkę w kościele, na ołtarzu. Ledwo to
zrobił, rodzina Czeczków odzyskała wzrok. Rano następnego
dnia ksiądz nie znalazł figurki Matki Bożej na ołtarzu.
Zaczęto jej szukać i odnaleziono na polu Jana Czeczka.
Odniesiono figurkę do kościoła, ale nazajutrz znów
była na polu. Powtórzyło się to trzy razy. Po
trzecim powrocie figurki do świątyni, we śnie ukazała
się księdzu Matka Boska i wyraziła życzenie
pozostania na polu. Na zagonie Czeczka postawiono więc
małą kapliczkę na drewnianym słupie. Wkrótce zaczęli
przybywać tam pielgrzymi. W pierwszej połowie XVII w.
opiekę nad świętą figurką przejęli dominikanie.
Wybudowali murowaną kapliczkę, a potem obok kościół
i klasztor.
|